muzyczna podróż w głąb

Muzyczna podróż w głąb

Muzyczna podróż w głąb siebie

Niczym podkład jakiegoś nieistniejącego obrazu filmowego

Przepiękny album, przepiękny, i zupełnie nieoczekiwany. A może właśnie wcale nie taki nieoczekiwany. Z jednej strony Maciej Staniecki pracuje w tej chwili z Maciejem Werkiem nad nowym materiałem niesłusznie nieco już zapomnianego HEDONE – a to przecież oznacza nieco cięższe dźwięki. Z drugiej jednak jest on twórcą ścieżki dźwiękowej do filmu „Paradox Lake” Przemysława Shemie Reuta, który znalazł się w finale festiwalu filmowego w Sundance, USA. I to właśnie to drugie wcielenie Stanieckiego odpowiedzialne jest za „Podróże i filmy” – album miękkiego, nieinwazyjnego ambientu w swojej oryginalnej postaci przywodzący na myśl dokonania Briana Eno albo Harolda Budda.

Jedenaście trwających prawie czterdzieści minut utworów ma bardzo kinowy, nieagresywny charakter, niczym podkład jakiegoś nieistniejącego filmu. Nie oznacza to, że nie ma tu elementów głośniejszych – są, chociażby w piątym „Zzzre”. Niezależnie jednak od tych sonicznych wybrzuszeń muzyka Stanieckiego zawsze balansuje pomiędzy wtapianiem się w tło naszej percepcji a nieco wyraźniejszymi, zwracającymi uwagę motywami. Jak można się domyślić instrumentalnie króluje tu elektronika, ale w wielu miejscach można również rozpoznać przetworzoną gitarę i bas. Wszystko to nie daje oczywiście pojęcia o uroku tej muzyki. Raz zwiewna i delikatna, kiedy indziej rytmiczna, jeszcze gdzie indziej niemal niepokojąca – nieodmiennie przyciąga ona uwagę i nie opuszcza jej aż do ostatniego taktu. Zupełnie nieoczekiwanie, tak jakby znikąd, przepiękny album, przepiękny … 

Paweł Frelik / Antimusic

Jest w tej muzyce coś magicznego i pięknego

Maciej Staniecki, to człowiek-instytucja na polskim rynku muzyki poszukującej: współtwórca grupy Nemezis, muzyk Hedone, twórca muzyki do filmu „Paradox Lake”, który został zakwalifikowany do festiwalu filmowego Sundance, a także autor podkładów muzycznych do dwoch przedstawień 'Teatru Imienia Róży Van Der Blaast’. 
Muzyka z „Podróży i filmów” przepełniona jest mrocznym, nieco kosmicznym, sennym klimatem. To muzyka instrumentalna, mające swe korzenie w twórczości np. Briana Eno, Micheala Brooka czy Davida Sylviana. Chłodne, ambientowe dźwięki syntezatorów, czasem pojawiają się brzmienia industrialne, loopy, w kilku kompozycjach jest miejsce na stojące, lodowate dźwięki gitary harmonicznej i basu. Wszystko zmieszane i zagrane w sposób inteligentny i wciągający. Jest w tej muzyce coś magicznego i pięknego, coś, co każe nam wracać do tego materiału. Słucham tej płyty od kilku dni i….nie mogę przestać! Idealna muzyka dla wszystkich miłośników ambientu, mrocznej elektroniki, poszukiwań… 

Grzegorz Szklarek / Cantaramusic

Niepokojąco zmysłowa elektronika

Malownicza muzyka pozwalająca podróżować po obszarach filmowości naszej wyobraźni. Niepokojąco zmysłowa elektronika. Maciej Staniecki – muzyk znany z zespołów Nezmezis i Hedone – jest także autorem muzyki filmowej (m.in. do filmu „Paradox Lake” i „Superprodukcji”) i opraw muzycznych do przedstawień teatralnych.

Podróże i filmy jest jego projektem, który w pełni ukazuje jak można nagrać płytę nie do filmu, ale o ogromnym potencjale filmowości. Utwory Stanieckiego są bowiem ogromnie plastyczne i dźwięki stworzone przez twórcę przywołują ze sobą obrazy. Te dźwieko – obrazy są niezwykle zróżnicowane pod względem nastroju. Potrafią niepokoić, zaintrygować ale też ukoić i wprawić w zadumę. Kompozycje Stanieckiego mienią się bowiem pełną paletą barw nowoczesnej elektroniki z udziałem przetworzonego basu i gitary. Generują przez co w sobie energię postrockową i ambientową przestrzenność. Mogę sobie wyobrazić filmy, które ilustrowałaby muzyka Stanieckiego – byłyby mroczne i opisywałaby ludzi z ogromną nadwrażliwością. Podróże i filmy posiadają ogromy bagaż emocjonalności rozegrany na płaszczyźnie pejzażu przestrzennych wybrzuszeń naszej wyobraźni. Jest to płyta dla ludzi z wyobraźnią, tych, którzy sami dopełniają muzykę przez świadomy odbiór.

Adrian Chorębała / Ultramaryna